-Marco? Gdzie Ty byłeś?
-Nieważne -uśmiechnął się dość sztucznie.
-Ważne.
-Ważne, że już wróciłem i chce się Tobą nacieszyć. Niby trzy dni, a tak tęskniłem. -próbował mnie pocałować.
-Wyobraź sobie, że ja też tęskniłam, tylko z tą różnicą, że Ty wiedziałeś co się ze mną dzieje, ja nie. -zdenerwowałam się. Znika bez słowa na trzy dni, nagle wraca i zachowuje się jakby nic się nie stało.
Zeszłam na dół. Łukasz też już nie spał. Siedział i oglądał telewizję.
-Jak tam zakochańce?
-A jak ma być? Zniknął bez słowa, wrócił i nie ma zamiaru nic wyjaśniać, świetnie.
-Jesteś na niego zła?
-A Ty byś nie był? Jestem jego dziewczyną, więc chyba mam prawo wiedzieć takie rzeczy. Jeszcze teraz kiedy... no wiesz.
-Kiedy co? -w salonie pojawił sie Marco
-Kiedy nic. Ty nie chcesz mówić to ja też nie będę.
Poszłam do pokoju, a następnie do łazienki. Umyłam się, ubrałam, poczesałam. Wzięłam telefon oraz słuchawki i zeszłam na dół.
-Piszczu, idę się przejść. -oznajmiłam przyjacielowi.
Chciałam wyjść, ale Reus złapał mnie za rękę.
-Gdzie byłeś? -cisza - to pa.
-Ach te kłótnie przedmałżeńskie! -usłyszałam w tle głos Łukasza
-Morda Piszczek!
***
Po wyjściu dziewczyny bezradny Marco usiadł na kanapie.
-A nie łatwiej jej po prostu powiedzieć? Zrozumie.
-Jasne. -odmruknął. -prosiła, nie posłuchałam. Teraz mam za swoje. I wiesz co? Nie żałuje. -powiedział już znacznie głośniej.
-Ale musisz jej powiedzieć. Za kilka dni może być już za późno.
-Co? Przecież przez taką głupotę jej nie stracę.
-Głupotę? Ukrywasz przed Nią gdzie byłeś 3 dni. Ale masz racje, przez to jej nie stracisz. Za bardzo Cię kocha idioto. Tylko żebyś później nie żałował.
-O czym Ty mówisz?
-Nieważne, albo Ty jej powiesz albo ja to zrobię.
***
Chodziłam po parku. Zastanawiałam się czy powiedzieć Marco prawdę czy nie. Nie mogę przed Nim tego ukrywać. Ale jak mam mu powiedzieć, że niedługo nie będzie mnie tutaj? Tylko Łukasz wie o wszystkim. Usiadłam na ławce podkulając nogi. Do oczu napłynęły mi łzy. Dlaczego akurat teraz muszę odchodzić? Dlaczego teraz musimy się kłócić?
***
Ktoś usiadł obok Leny. To był On -Marco Reus. Mimo, ze nie mówił jej prawdy dziewczyna momentalnie się do niego przytuliła. Siedzieli nic nie mówiąc. Ona cicho płakała mocząc łzami jego ciemną bluzę.
'Albo teraz, albo nigdy' -pomyśleli jednocześnie.
-Muszę Ci o czymś powiedzieć. -powiedzieli w tym samym momencie. Mimo całej sytuacji oboje cicho się zaśmiali.
-Ja zacznę, ok? -powiedział Niemiec. W odpowiedzi dziewczyna lekko skinęła głową. Bardzo bolały go łzy dziewczyny. Traktował ją tak poważnie, jak nikogo nigdy wcześniej. W głębi duszy obiecał sobie, że już nigdy więcej nie dopuści do tego, żeby jego ukochana płakała. -Możemy się przejść?
-Pewnie. -blondynka blado się uśmiechnęła.
Wstali z ławki i szli trzymając się za ręce. Marco powoli zebrał się w sobie, Objął ukochana i zaczął mówić.
-Nie wiem jak zacząć...
-Prosto z mostu.
-Byłem... w areszcie.
-C-co? -spojrzała na chłopaka. -Dlaczego to przede mną ukrywałeś?
-Nie chciałem żebyś się martwiła. Bałem się, że Cię stracę.
-Serio myślałeś, że przez to Cię zostawię?
-Nie wiem, bałem się. -lekko się zarumienił.
-Nawet w takiej sytuacji jesteś cholernie słodki. -lekko wspięła się na palce i cmoknęła blondyna w policzek.
-W ogóle to za co Cię zamknęli?
-Za pobicie. Przepraszam, że Cię nie posłuchałem, ale jak sobie przypomnę tę noc, Ciebie... -mocniej przytulił dziewczynę - No szlag mnie trafia! Nie mogłem inaczej. Byłem taki wkurzony, ze miałem ochotę ich zabić. A skończyło się tylko tym, że wylądowali w szpitalu.
-I mówisz o tym tak spokojnie? A jak Cię wsadzą za kratki?
-Spokojnie, nie wsadzą. Nie mają dowodów.
'Albo teraz, albo nigdy' -pomyśleli jednocześnie.
-Muszę Ci o czymś powiedzieć. -powiedzieli w tym samym momencie. Mimo całej sytuacji oboje cicho się zaśmiali.
-Ja zacznę, ok? -powiedział Niemiec. W odpowiedzi dziewczyna lekko skinęła głową. Bardzo bolały go łzy dziewczyny. Traktował ją tak poważnie, jak nikogo nigdy wcześniej. W głębi duszy obiecał sobie, że już nigdy więcej nie dopuści do tego, żeby jego ukochana płakała. -Możemy się przejść?
-Pewnie. -blondynka blado się uśmiechnęła.
Wstali z ławki i szli trzymając się za ręce. Marco powoli zebrał się w sobie, Objął ukochana i zaczął mówić.
-Nie wiem jak zacząć...
-Prosto z mostu.
-Byłem... w areszcie.
-C-co? -spojrzała na chłopaka. -Dlaczego to przede mną ukrywałeś?
-Nie chciałem żebyś się martwiła. Bałem się, że Cię stracę.
-Serio myślałeś, że przez to Cię zostawię?
-Nie wiem, bałem się. -lekko się zarumienił.
-Nawet w takiej sytuacji jesteś cholernie słodki. -lekko wspięła się na palce i cmoknęła blondyna w policzek.
-W ogóle to za co Cię zamknęli?
-Za pobicie. Przepraszam, że Cię nie posłuchałem, ale jak sobie przypomnę tę noc, Ciebie... -mocniej przytulił dziewczynę - No szlag mnie trafia! Nie mogłem inaczej. Byłem taki wkurzony, ze miałem ochotę ich zabić. A skończyło się tylko tym, że wylądowali w szpitalu.
-I mówisz o tym tak spokojnie? A jak Cię wsadzą za kratki?
-Spokojnie, nie wsadzą. Nie mają dowodów.
-Co nie
zmienia faktu, że przez Ciebie człowiek leży w szpitalu.
-A
myślisz, że jak Ty leżałaś to Oni się przejmowali?
-Co? Nie,
to nie tak, tylko...
-Kocham
Cię i zrobię dla Ciebie wszytko, wiesz?
-Wiem,
ale...- nie pozwolił jej mówić. Pocałował ją, robiąc to czego obojgu brakowało. Razem byli najszczęśliwszymi
ludźmi na ziemi. Emocje wzięły górę i do oczu dziewczyny zaczęły napływać łzy.
Zdezorientowany piłkarz ponownie przytulił ukochaną.
***
-Czemu
płaczesz? -zapytał cicho.
-Bo ja...
-nie było dane jej dokończyć. Poczuła, że robi jej się słabo. Osunęła się na
ziemię i straciła przytomność.
-Lena, co
Ci jest?! -zapytał Marco, ale nie otrzymał odpowiedzi.
Zadzwonił
po karetkę, która zaraz zjawiła się na miejscu.
W
szpitalu zjawił się również Piszczek. Widząc ukochaną dziewczynę i przyjaciółkę
podpiętą do tych wszystkich urządzeń serca piłkarzy rozpadły się na miliony
kawałków. Z sali wyszedł lekarz.
-Co z
Nią? -zapytał Polak.
Marco
ciągle patrzył przez szybę jak urządzenia podtrzymują życie najważniejszej
osoby w jego życiu.
-Musimy
czekać.
-Na co do
cholery? Aż umrze?! Róbcie coś!
-Zrobiliśmy
wszystko co było w naszej mocy, przykro mi. -lekarz odszedł.
-Piszczek
usiadł na jedno z krzeseł. Pojawiła się tak nagle, wiele zmieniła, a teraz
odchodzi. Żadnemu z nich nie mogło zmieścić się to w głowie. Tak bardzo Ją
kochali, a Ona umierała na ich oczach.
-Możemy
do niej wejść?
-Proszę
to założyć. -pielęgniarka podała im fartuchy.
Weszli do
sali. Usiedli przy szpitalnym łóżku. Marco płakał jak dziecko. Łukasz starał
sie go pocieszyć, ale jemu również nie było łatwo. Chwilami była dla niego
ważniejsza od jego własnej dziewczyny. Kochał ją jak siostrę. Reus próbował
powstrzymać łzy, ale nie dał rady, była dla niego wszystkim. Dzięki nie zmienił
się.
Mijały
koleje godziny. W stanie dziewczyny nic się nie zmieniało.
Marco
siedział przy łóżku ukochanej, a Łukasz z Agata czekali przed salą. Niemiec
wspominał chwile spędzone razem i wierzył, że jeszcze przeżyją wiele pięknych
przygód - razem.
-Nie
możesz odjeść. -wyszeptał całując rękę dziewczyny.
***
W pewnej
chwili ręka dziewczyny drgnęła. Blondyn zerwał się z miejsca.
-Cały
czas tu jesteś. -wyszeptała uśmiechając się.
-Przecież
nie mógłbym Cię zostawić.
-Kocham
Cię, Marco.
-Ja
Ciebie też skarbie.
-Obiecaj,
że jak odejdę ułożysz sobie życie.
-Nie
odejdziesz. -uśmiechnął się.
-Obiecaj.
-prosiła.
-Obiecuje,
ale Ty obiecaj, że nigdy nie odejdziesz.
-Nie
mogę, to koniec, przepraszam. Zawsze będę obok. -powiedziała i zamknęła oczy.
Dopiero teraz do Niego dotarło, że już nigdy może ich nie otworzyć. W jednej
chwili aparatury zaczęły piszczeć.
Polepszyło
się przed śmiercią...
___________________________________________________
Aj em bek XD
zabijecie mnie z końcówkę, ups
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział... a może epilog? xx Postaram się jak najszybciej.
A teraz taka mała prośba do Was. Chce zobaczyć ile osób to jeszcze czyta. więc jeśli tu jesteś, a nie chce Ci się nic pisać to wstaw chociaż emotkę, coś w stylu 'jestem' 'przeczytałam/em' albo chociaż *emoji środkowego palca* (coś dla Cb xD) także
Czytasz - skomentuj.
Pozdrawiam x
Aj em bek XD
zabijecie mnie z końcówkę, ups
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział... a może epilog? xx Postaram się jak najszybciej.
A teraz taka mała prośba do Was. Chce zobaczyć ile osób to jeszcze czyta. więc jeśli tu jesteś, a nie chce Ci się nic pisać to wstaw chociaż emotkę, coś w stylu 'jestem' 'przeczytałam/em' albo chociaż *emoji środkowego palca* (coś dla Cb xD) także
Czytasz - skomentuj.
Pozdrawiam x