Obudziłam się o dziwo w swoim łóżku. Byłam cała i zdrowa.. no o ile tak można to ująć. Ten cały pobyt w szpitalu to był tylko sen? Wzięłam telefon z pod poduszki i zerknęłam na godzinę. Była 5:20. Mimo wczesnej pory postanowiłam zadzwonić do Marco, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku.
-Hej słońce. -usłyszałam w słuchawce zaspany głos Marco.
-Cześć
-Która godzina?
-Trochę po piątej.
-Coś się stało, że tak wcześnie dzwonisz?
-Właśnie chciałam się upewnić, że wszystko w porządku.
-Oprócz tego, że jest środek nocy, to tak. -zaśmiał się.
-Wydaje mi się, czy jakaś impreza z Mario?
-Tak jakby.
-Dobra, to śpij dobrze. Kocham Cię
-Ja Ciebie też, papa.
Rzuciłam telefon na poduszkę, położyłam się i odetchnęłam z ulgą. Ten sen dał mi dużo do myślenia. Przecież niedługo wszystko może potoczyć się w ten właśnie sposób. Nie chce zostawić chłopaków, nie chce z góry patrzeć jak cierpią i powtarzać sobie jaka to byłam głupia. Po kilkunastu minutach ogarnęłam się i zeszłam na dół. Powitał mnie promienny uśmiech Piszczka.
-Co chcesz na śniadanie? -zapytał
-Nie wiem, zaskocz mnie, -uśmiechnęłam się
-Takie wyzwania. Okay, idź znajdź coś w telewizji.
-Lecę.
Kilka chwil później siedzieliśmy oboje w salonie jedząc i oglądając jakiś głupi film. Po kilku minutach rozległ się dzwonek do drzwi.
-Kto idzie? -zapytał Piszczek
-Ty
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Nie
-No idź!
-Nienawidzę Cię. -wymamrotał wstając z kanapy. -Ej młoda, do Ciebie. -usłyszałam po chwili.
Udałam się do drzwi, a w nich ujrzałam Mario.
-Możemy pogadać?
-Tak, jasne.
-Może się przejdziemy?
-Okej.
Była już późna jesień, ale mimo to pogoda na była najgorsza. Ubrałam płaszczyk i buty, a następnie wyszliśmy.
-To co tam? -zapytałam z uśmiechem
-Posłuchaj, ja wiem o wszystkim.
-To znaczy?
- O chorobie i o tym że... no wiesz.
-I co z tego? Będziesz się teraz nade mną użalał?
-Nie o to mi chodzi. Znam bardzo dobrego lekarza w drugiej części Dortmundu...
-Nie potrzebuje Twojej litości.
-Jakiej litości? jesteś dziewczyną mojego najlepszego kumpla i chce Wam pomóc. Ten lekarz by Cię zoperował bez żadnych kolejek czy coś.
-Mario, ale to nie takie proste. Guz jest dość duży, nie ma pewności że przeżyje.
-Wolisz umrzeć ze świadomością, że mogłaś coś zrobić? Wiem, że się boisz, ja też, ale musimy coś zrobić.
-Sama nie wiem. Tak przynajmniej pożyje z miesiąc, a jak operacja się nie uda to... -na samą myśl o tym wszystkim łzy napłynęły mi do oczu.
-Miesiąc? Serio? W miesiąc Marco nie zdąży Cię się oświadczyć, nie weźmiecie ślubu, nie będziecie
mieć dzieci, nie pojedziecie na wakacje... -zaczął wymieniać, a ja cicho się zaśmiałam
-Może i masz racje.
-Pewnie, że mam. -Uniósł kąciki ust. -To jak będzie? Dzwonić do niego?
-Daj mi czas do jutra na zastanowienie się, okej?
-Jasne.
-A i jeszcze jedno, nie mów Marco ani Łukaszowi
-Czemu?
-Bo nie, powiem im dopiero po udanej operacji.
-O widzisz? Już myślisz pozytywnie. Zrobisz jak zechcesz.
-Dziękuje Mario.
-Nie ma za co, podziękujesz mi za rok, dwa, na swoim ślubie, na chrzcinach dziecka, wspólnych wakacjach i tak dalej. -zaśmiał się
-Nie rozpędzaj się tak -zrobiłam to samo -uwielbiam Cię, wiesz? -powiedziałam przytulając Niemca
***
Mario odprowadził mnie do domu Łukasza, a sam udał się do Marco. W salonie zastałam piłkarza wraz z Camillą - jego dziewczyną, której szczerze nie znosiłam. Chciałam przejść niezauważona, ale...
-O cześć Lena! -zapiszczała
-Tylko nie to -mruknęłam- no cześć, cześć.
Piszczek podszedł do mnie
-Ej, wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś płakała.
-Nie, czemu?
-Masz rozmazany makijaż.
-To przez, ten no... deszcz.
-Proszę Cię, przecież nie padało
-Może tutaj nie, ale dwie ulice dalej tak lało, że masakra.
-Kogo próbujesz oszukać?
-Łukasz idę do siebie, pogadamy później.
Będąc już w pokoju poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon, a na ekranie widniał napis 'Marco ;*'
-Hej. -odebrałam
-Cześć. Masz jakieś plany na dzisiaj?
-Nie bardzo, a co?
-Co powiesz na wieczór filmowy?
-Ze mną! Powiedz, że ze mną! -usłyszałam w tle głos Mario.
-No cicho bądź! -powiedział blondyn i chyba czymś rzucił -Teraz zbieraj resztki tego kwiatka! Jak powiem, że z Tobą to nie przyjdzie! -zaśmialiśmy się
-Dobra, przyjdę. O której?
-Zaraz
-Wieczór filmowy o 13? Ciekawie, ciekawie...
-Szczegół. Przyjść po Ciebie?
-I zostawisz Mario samego w Twoim domu?
-Zaryzykuje.
-Nie no, dam radę sama.
-To do zobaczenia.
Kilkanaście minut później...
Wychodząc z domu oznajmiłam Łukaszowi, że wychodzę. Idąc do chłopaków myślałam o propozycji Mario. Chciałam wyjść za Marco, mieć dzieci, pojechać na wakacje... Chciałam żyć. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Nim się obejrzałam byłam już przed domem Reusa. Zadzwoniłam dzwonkiem, a w drzwiach pojawił się Marco.
-Cześć słońce -pocałował mnie w policzek.
-Nawet nie wiesz jak mi dupe ratujecie.
-Coś sie stało? -nagle pojawił się Mario i na przywitanie również pocałował mnie w policzek
-Łukasz przyprowadził tą swoją dziewczynę.
-To to można nazwać dziewczyną? -zapytał Marco
-Podobno.
-Wait, to Piszczek ma dziewczynę?
-No ma, ma -odpowiedziałam tłumiąc śmiech.
-Idę do sklepu, później mi opowiecie. -zmierzył nas wzrokiem po czym wyszedł z domu.
Chwilę później Marco zaniósł mnie do salonu, usiadł, a ja położyłam mu się na kolanach.
-Co tam u Ciebie? -zapytał bawiąc się moimi włosami.
_____________________________________________
Hej x Nie mam pojęcia czy ktokolwiek jeszcze tu zagląda, ale jakoś tak mnie natchnęło i postanowiłam coś dodać. Przyznam, że coraz częściej myśle o usunięciu bloga, no bo popatrzcie na daty dodawania postów... no właśnie. Zaczęłam pisać w sierpniu, a w kwietniu dodaje 10 rozdział. Brawa dla mnie ;-; Napiszcie w komentarzach co o tym wszystkim sądzicie. Możecie mnie porządnie opieprzyć, może wtedy się ogarnę XD
Kilkanaście minut później...
Wychodząc z domu oznajmiłam Łukaszowi, że wychodzę. Idąc do chłopaków myślałam o propozycji Mario. Chciałam wyjść za Marco, mieć dzieci, pojechać na wakacje... Chciałam żyć. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Nim się obejrzałam byłam już przed domem Reusa. Zadzwoniłam dzwonkiem, a w drzwiach pojawił się Marco.
-Cześć słońce -pocałował mnie w policzek.
-Nawet nie wiesz jak mi dupe ratujecie.
-Coś sie stało? -nagle pojawił się Mario i na przywitanie również pocałował mnie w policzek
-Łukasz przyprowadził tą swoją dziewczynę.
-To to można nazwać dziewczyną? -zapytał Marco
-Podobno.
-Wait, to Piszczek ma dziewczynę?
-No ma, ma -odpowiedziałam tłumiąc śmiech.
-Idę do sklepu, później mi opowiecie. -zmierzył nas wzrokiem po czym wyszedł z domu.
Chwilę później Marco zaniósł mnie do salonu, usiadł, a ja położyłam mu się na kolanach.
-Co tam u Ciebie? -zapytał bawiąc się moimi włosami.
_____________________________________________
Hej x Nie mam pojęcia czy ktokolwiek jeszcze tu zagląda, ale jakoś tak mnie natchnęło i postanowiłam coś dodać. Przyznam, że coraz częściej myśle o usunięciu bloga, no bo popatrzcie na daty dodawania postów... no właśnie. Zaczęłam pisać w sierpniu, a w kwietniu dodaje 10 rozdział. Brawa dla mnie ;-; Napiszcie w komentarzach co o tym wszystkim sądzicie. Możecie mnie porządnie opieprzyć, może wtedy się ogarnę XD
Jeśli nie będzie przynajmniej 5 komentarzy usuwam blog :)
Nie, nie szantażuje Was xD