Nie można go nikomu
wytłumaczyć.
Nie mogąc przybrać
żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca
jak śnieg podczas
bezwietrznej nocy.’
***
Dzień jak każdy inny. Idę bez celu ulicą. Mimo wszystko kocham
życie, chcę żyć. Dlatego to robię.. Odbieram ludziom życie tylko po to by
uratować swoje. Egoistka? Nie, po prostu wiem, że mogę przeżyć jeszcze wiele
pięknych chwil. Nie mam nikogo, walczę dla samej siebie. Próbuje być
szczęśliwa, nie zważając na samotność. Wiem, że to los rządzi moim życiem. Może
spotkam osobę, która pokocha mnie mimo moich licznych wad. Osobę, dzięki której
poczuje co to prawdziwe szczęście. Wiem, że muszę czekać, czekać na kogoś,
dzięki komu moje smutne życie zmieni swój bieg. Wróciłam do swojego pustego
mieszkania. Jak zawsze zjadłam sama kolację i włączyłam telewizor. Oglądałam
bajki. One sprawiały, że mogłam się poczuć jak wtedy, kiedy z rodzicami jako
mała dziewczynka mieszkałam w Ameryce. Pamiętam doskonale głos swojej mamy,
która śpiewała mi kołysanki. Pamiętam twarz taty, który zawsze uśmiechał się do
mnie. Byłam szczęśliwa. Miałam rodziców i przyjaciół. A teraz? Nie mam nic ani
nikogo. Jestem sama. Ciągle nie wiem, dlaczego mnie zostawili. Do tego ta
choroba.
-Dlaczego akurat ja? – to pytanie zadaję sobie każdego dnia.
Ale trzeba walczyć i wierzyć, że się uda, bo to wiara czyni
cuda. Zmęczona kolejnym dniem spędzonym w samotności zasnęłam przed
telewizorem.
Obudzona dźwiękiem swojego telefonu, usiadłam na łóżku i odczytałam wiadomość:
"Wpadnij do mnie, jest robota."
Nie chciałam po raz kolejny
zabijać, ale chęć by żyć ponownie wygrała. Można powiedzieć, że nawet polubiłam
swoją pracę. Mam już ponad połowę sumy potrzebnej na operacje.
***
Marco:
Moje życie jest wspaniałe. Jestem
szczęśliwy, mam wokół siebie ludzi, którym na mnie zależy, ludzi, którzy skoczą
ze mną w ogień. Jednak czegoś mi brakuje.. Tak bardzo chcę mieć osobę, która
pokocha mnie ze wzajemnością. Chcę kochać i być kochanym. Szkoda, że prawie
każda dziewczyna leci na moją sławę i kasę.
Mam nadzieję, że spotkam dziewczynę, która pokocha mnie bez względu na
wszystko . Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyłem je i
zobaczyłem Lewego.
-Cześć. –uśmiechnął się.
-Siema, wchodź.
-Nie mamy czasu.
-My? –zdziwiłem się.
-Tak, my. Bierz buty i chodź.
-Gdzie? Po co?
-No szybko dowiesz się po
drodze.
Kiedy szliśmy ulicą zapytałem:
-Mogę wiedzieć gdzie Ty mnie
prowadzisz?
-A no tak, zapomniałem. Więc
przyjeżdża do mnie kuzynka, która bardzo chce Cię poznać.
-No i?
-No i? Ty jesteś wolny, ona też…
-No to ja wracam do siebie. –
odwróciłem się kierując w drogę powrotną.
-Ej, Marco. Proszę.. –spojrzał
na mnie z miną słodkiego szczeniaczka.
-Kurde, nie mogę tej twojej
miny. Plastik?
-Nawet nie wierz jak bardzo.
-Dlaczego Ty mi to robisz…
-Zapowiada się bardzo miły
dzień. –zaśmiał się.
Robert mieszkał niedaleko, więc
po kilku minutach doszliśmy do jego domu. Przywitałem się z Anią, po czym Lewy
włączył telewizor i oglądaliśmy Cartoon Network. Może trudno to sobie wyobrazić ,
ale jesteśmy takimi dużymi dziećmi. Szczególnie lubimy bajki i.. ładowanie się
w kłopoty.
- Uuuu, Ben 10. –ucieszył się
Robert
-Nie lubię tego. –wyrwałem mu
pilot.
-Pff.. Nie znasz się.
Oglądanie telewizji przerwała
nam Ania, która przyprowadziła Victorię, bo tak miała na imię kuzynka mojego
przyjaciela.
-Cześć Marco! Victoria jestem. –
zapiszczała i rzuciła się na mnie.
-Ej, zluzuj trochę.
-Wybacz słonko. – ‘odkleiła’ się
ode mnie. Spojrzałem na Robert z miną ‘wtf?!’, a on wybuchł śmiechem. Całe
popołudnie spędziłem u Lewandowskich. Victoria cały czas się do mnie
kleiła i nie odstępowała mnie nawet na krok. Od tego jej pisku już mi w uszach
dzwoniło. Mam jej serdecznie dość. Wracając do domu zastanawiałem się jakby się
nią zabawić. Nie mam przecież nic do stracenia..
***
Lena
Jak zwykle zamyślona szłam
główną ulicą Dortmundu. Kierowałam się do starej, opuszczonej fabryki, gdzie
miałam spotkać się z Tonim. Był on dobrze zbudowanym brunetem. To przez niego
dostawałam szczegóły moich zadań.
-Cześć.
-Hej. Tutaj masz szczegóły. –wręczył
mi karteczkę. – Masz dwa dni. – dodał i odszedł.
‘Tylko gdzie ja go znajdę?’ –
myślałam
Rozdział taki... nijaki. :c
Dziękuje za 5 komentarzy pod prologiem ;3
Pozdrawiam ;*
CZYTASZ? = SKOMENTUJ ;3
6 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ II